Mężczyzna, którego wcześniej
widziałam z ochroniarzem przed klubem, stał na dwojgiem ludzi.
Oboje byli nieprzytomni, przywiązani do postawionych pionowo belek.
Jedna osoba była kobietą z krótkimi włosami, druga mężczyzną.
- Ale jesteście durni... - splunął
na nich. - Helene, przywiąż więcej lin z werbeną. Nauczą się,
co to odpowiedzialność.
- Tak jest, panie – powiedziała
jakaś mulatka zmysłowym tonem. Wyglądała na taką, które nie
chciała go poderwać, a bardziej nim gardziła. Więc chyba miała
po prostu już taki głos.
Mężczyzna wziął coś podłużnego,
co leżało na podłodze. Kołek. Podszedł do mężczyzny, który
się wybudził.
- I co, Atticus? - spytał ciemny
blondyn.
- Klaus... - jęknął jego jeniec. -
Ona przecież żyje. Wszystko idzie jak po myśli.
- Ale co mnie to obchodzi? - krzyknął
Klaus. - Ona tu jest! Więc ty i twoja siostra zapłacicie za to
życiem, wampirze skubańce!
- Klaus, nie! - zapłakała się
kobieta. - Przecież ona... Nie dotrze do prawdy jak oni wszyscy. A
my zgodnie z rozkazem zabiliśmy tych, którzy wiedzieli.
- I doprowadzacie ją do prawdy! -
ryknął, robiąc się czerwony. - Nie jest głupia jak te milion
amerykańskich i puszczalskich nastolatek! Ona pewnie już wszystko
wie!
Helene przywiązała im więcej lin,
przez co skóra tej dwójki zaczęła syczeć i dymić. Kobieta
ryknęła z bólu, gdy Helene jej przywiązała pierwszą linę.
- Moja kochana przyjaciółka jest
czarownicą. Nie wojowniczką, a LEKARKĄ. Zna się na ziołach i
prostych zaklęciach... Na mój rozkaz może was zabić. Jednakże
wolę to sam zrobić. Wolniej...
Klaus podszedł na Atticusa jeszcze
bliżej z kołkiem. Zamachnął się i wtedy wyskoczyłam z ukrycia.
- Nie! - ryknęłam. - Zostaw ich.
Klaus nie odezwał się, a patrzył się
na mnie zdziwiony. Jego jeńce byli przerażeni na mój widok, a
Helene życzliwie się uśmiechnęła.
- Spójrz, Atticus. Nawaliłeś –
Klaus uśmiechnął się do kobiety. - Za to twoja ukochana...
Mężczyzna sięgnął do jej piersi i
wyciągnął coś z niej, szybko odbierając jej życie.
- … zginie -dokończyła ze śmiechem
Helene.
Wiedziałam, że dla nich za późno,
jednak nie mogłam się ruszyć. Patrzyłam, jak Klaus upuszcza serce
kobiety na podłogę i wyciera się o jej ubranie. Dopiero teraz
poczułam chłód powietrza. Moje serce zwalniało bicie. A mężczyzna
ruszył w moją stronę.
- Helene, daję ci wolną rękę co do
niego – skinął na zakrwawionego krwią kobiety Atticusa.
Po chwili Klaus znalazł się przede
mną. Po prostu, jakby się teleportował. Już to widziałam. I
chyba to była tamta martwa kobieta, która zapewne tydzień temu
poszła za moim chłopakiem, który wpierw wyzywał mnie od szmat, a
potem wyszedł na spacer. A dziś znaleziono jego ciało.
I co mówił na początku ten facet?
„Wampirze skubańce”?
- O kurcze – wymsknęło mi się. -
Jesteście wampirami?
Mężczyzna musnął dłonią mojego
policzka i się uśmiechnął.
- Jak kto woli, ale ja jestem hybrydą
i jednocześnie pierwotnym wampirem. A ty, kochana?
Odepchnęłam go od siebie i uciekłam
drogą, jaką tu przyszłam. Nie wiedziałam, że potrafię tak
szybko się poruszać. Na wf'ie jednak dostałam ledwo czwórę z
biegów.
Zamknęłam za sobą drzwi i przeszłam
przez drabinki. Później szłam krętymi korytarzami i wpadłam na
salę, wciąż biegnąc. Zatrzymałam się na moment, by odnaleźć
przyjaciółki.
- Pauline – machałam i krzyczałam.
Potem pobiegłam w jej stronę i wpadłam na kogoś, kto się
odwracał.
Chłopak pomógł mi wstać.
- Przepraszam – powiedzieliśmy sobie
jednocześnie. Poznałam w nim mężczyznę spod barku, na którego
nie potrafiłam patrzeć ze strachu.
- I co, już wszystko wiesz? - błysnął
uśmiechem, a ja zdenerwowana zerknęłam za siebie i schowałam się
za nim.
- Jeżeli wiesz cokolwiek pierwotnym
wampirze, Klausie, to możemy porozmawiać – powiedziałam.
Chłopak zerknął w miejsce, gdzie i
ja się wpatrywałam, i zaprowadził mnie do jego przyjaciół,
którzy, jak się okazało, już poznali moje przyjaciółki.
Zawiodłam się najbardziej na Belli, która całowała się z
blondynem. Natalie zaś szczebiotała do wysokiego bruneta, a Pauline
uśmiechała się do niższego chłopaka. Jedynie ona nie leciała na
faceta. Wciąż myślała o swoim chłopaku... A niski chłopak nie
wydawał się zainteresowany jej towarzystwem.
- Klaus ją ściga. Ona musi coś
wiedzieć, jeżeli się jej przedstawił i nie zabił – powiedział
do blondyna, którego siłą oderwał od Belli. - Musi być WAŻNA.
Co zrobimy? Klaus...
- Logan, daj spokój – skrzywił się.
- Klaus nie ma ze mną szans. W ogóle ta dziewczyna pewnie i tak
zostanie zabita. Nie znasz go? Lubi dręczyć niewiasty.
Zadrżałam ze strachu, a Bella z
resztą dziewczyn stanęła obok mnie, zakładając ręce. Wszystkie
patrzyły na chłopaków morderczym wzrokiem. Nie chciałam jednak
ich pomocy.
- MY będziemy ją chronić –
powiedziała Natalie. - Moglibyście nam pomóc... Troszkę. Zresztą,
Kendall, sam mówiłeś, że on nie ma szans z tobą.
Zerknęłam zdziwiona na chłopaków.
Czyżby i on był jakimś ześwirowanym i kochającym tortury
wampirem?
Wszyscy potem otoczyli mnie kołem,
niby to tańcząc, niby to rozmawiając. Nie mogłam nie zerkać na
drzwi od dachu. Może on już wyszedł i jest tu?
Zadrżałam z zimna, które wciąż
czułam na skórze. Dalej miałam gęsią skórkę, więc zaczęłam
trzeć ręce, by je ogrzać.
- Masz – powiedział Logan, podając
mi swoją bluzę. - Jesteś zimna.
Spojrzałam na niego z podziękowaniem.
Chyba nawet się zaróżowiłam, bo głupio się czułam w krótkiej
sukience. Może zawsze lubiłam prowokować, czuć się pożądana
czy adorowana, ale teraz jakoś przy nim było mi głupio z tego
powodu.
- Opowiesz, co się tam zdarzyło? -
spytał, mając usta blisko mojego ucha.
Zrobiłam to, o co mnie prosił, ale
gdy wyszliśmy na zewnątrz, by wejść do całodobowego pubu. Tam
usiedliśmy mniej więcej razem. Zaczęłam od tego, kto tam był.
Atticus, jego ukochana (Logan twierdził, że nazywała się Tiana),
Helene i Klaus. Chłopcy wzdrygnęli się na sam dźwięk imienia
mężczyzny, co wyjaśnili nienawiścią do niego. Później
opowiedziałam zdarzenia po kolei i to, co wydawało mi się
najbardziej istotne.
Pytałam ich, skąd znają Klausa, lecz
nie chcieli odpowiedzieć na to pytanie. Nie rozumiałam ich
poczynań.
- Więc uważacie, że jeśli mnie
jeszcze nie zabił, to... Zamierza to zrobić kiedy indziej? -
spytałam drżącym głosem. - Nic nowego...
- Jak to, nic? - zdziwiła się
Pauline.
- Moi rodzice umarli z rąk Atticusa i
Tiany, jak Joshua. Może nie tyle z rąk, co z kłów.
Bella zapłakała na to wspomnienie. Na
wspomnienie, gdy to jej rodzice znaleźli rozkładające się ciała
moich rodziców. Byli też na tyle uprzejmi, że na moją prośbę
pokazali mi ich. Widziałam malusieńkie ukłucia przy szyjach.
W końcu wszyscy musieliśmy pójść
do domu, gdyż było późno, a rodzice Natalie codziennie
wydzwaniali. Rodzice dziewczyn zgodzili się na nasze wspólne
mieszkanie jedynie z litości. Bali się, że zamieszkam sama i nie
dam sobie rady w wielkim mieście. A może bali się, że pójdę
sama do lasu i to coś zaatakuje i mnie?
- Nie zbliżajcie się same do lasu –
powiedział niski chłopak, który nazywał się Carlos. Jego ciemne
oczy czasem zdawały się być dzikie, więc bałam się go.
- W ogóle tam nie chodźcie –
warknął James, wysoki przystojniak, który się spodobał Natalie.
- Rose... - zaczął Logan, który
zdawał się najwięcej wiedzieć o Klausie. - Spotkamy się jutro?
Przełknęłam ślinę.
- Jasne. Mam parę pytań do ciebie –
uśmiechnęłam się słabo.
- Ok, odwieziemy was.
W każdej innej sytuacji bym odmówiła
takiej propozycji, ale jemu od razu zaufałam i nie był zwykłym
nastolatkiem. Nikt zwykły nie mógł wiedzieć o Klausie.
Gdy nas odwieźli, on na chwile mnie
zatrzymał, by się umówić, o której miałam czekać. Zdziwiła
mnie godzina dwunasta w południe, bo myślałam, że nie jest
człowiekiem...
Dowalasz.. Miałaś ładniej opisać całowanie Kenna!
OdpowiedzUsuńCudny rozdział. ♥ Chcę następny. :)
OdpowiedzUsuńWitaj Kochana!
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję, że udało Ci się do mnie zajrzeć. Przepraszam, że ostatnio miałam mało czasu na czytanie Twojego bloga, ale postaram się szybciutko nadgonić zaległości.
Fajny, naprawdę przyjemny rozdział. Tym razem błędów jest malusio i nie rzucają się tak w oczy.
Uwielbiam historie z wampirami w roli głównej! Uwielbiam kły, krew, werbenę i ... Klausa :)
Ciekawa jestem, czemu chce dorwać Rose?
Super opisana ta scena przywiązania i torturowania wampirów. Aż mnie ciary przeszły. Naprawdę, urzekła mnie realityka.Mam nadzieję, że dalej będzie jeszcze ciekawiej.
Pozdrawiam serdecznie!