22 kwietnia 2013

Rozdział 2


Mężczyzna, którego wcześniej widziałam z ochroniarzem przed klubem, stał na dwojgiem ludzi. Oboje byli nieprzytomni, przywiązani do postawionych pionowo belek. Jedna osoba była kobietą z krótkimi włosami, druga mężczyzną.
- Ale jesteście durni... - splunął na nich. - Helene, przywiąż więcej lin z werbeną. Nauczą się, co to odpowiedzialność.
- Tak jest, panie – powiedziała jakaś mulatka zmysłowym tonem. Wyglądała na taką, które nie chciała go poderwać, a bardziej nim gardziła. Więc chyba miała po prostu już taki głos.
Mężczyzna wziął coś podłużnego, co leżało na podłodze. Kołek. Podszedł do mężczyzny, który się wybudził.
- I co, Atticus? - spytał ciemny blondyn.
- Klaus... - jęknął jego jeniec. - Ona przecież żyje. Wszystko idzie jak po myśli.
- Ale co mnie to obchodzi? - krzyknął Klaus. - Ona tu jest! Więc ty i twoja siostra zapłacicie za to życiem, wampirze skubańce!
- Klaus, nie! - zapłakała się kobieta. - Przecież ona... Nie dotrze do prawdy jak oni wszyscy. A my zgodnie z rozkazem zabiliśmy tych, którzy wiedzieli.
- I doprowadzacie ją do prawdy! - ryknął, robiąc się czerwony. - Nie jest głupia jak te milion amerykańskich i puszczalskich nastolatek! Ona pewnie już wszystko wie!
Helene przywiązała im więcej lin, przez co skóra tej dwójki zaczęła syczeć i dymić. Kobieta ryknęła z bólu, gdy Helene jej przywiązała pierwszą linę.
- Moja kochana przyjaciółka jest czarownicą. Nie wojowniczką, a LEKARKĄ. Zna się na ziołach i prostych zaklęciach... Na mój rozkaz może was zabić. Jednakże wolę to sam zrobić. Wolniej...
Klaus podszedł na Atticusa jeszcze bliżej z kołkiem. Zamachnął się i wtedy wyskoczyłam z ukrycia.
- Nie! - ryknęłam. - Zostaw ich.
Klaus nie odezwał się, a patrzył się na mnie zdziwiony. Jego jeńce byli przerażeni na mój widok, a Helene życzliwie się uśmiechnęła.
- Spójrz, Atticus. Nawaliłeś – Klaus uśmiechnął się do kobiety. - Za to twoja ukochana...
Mężczyzna sięgnął do jej piersi i wyciągnął coś z niej, szybko odbierając jej życie.
- … zginie -dokończyła ze śmiechem Helene.
Wiedziałam, że dla nich za późno, jednak nie mogłam się ruszyć. Patrzyłam, jak Klaus upuszcza serce kobiety na podłogę i wyciera się o jej ubranie. Dopiero teraz poczułam chłód powietrza. Moje serce zwalniało bicie. A mężczyzna ruszył w moją stronę.
- Helene, daję ci wolną rękę co do niego – skinął na zakrwawionego krwią kobiety Atticusa.
Po chwili Klaus znalazł się przede mną. Po prostu, jakby się teleportował. Już to widziałam. I chyba to była tamta martwa kobieta, która zapewne tydzień temu poszła za moim chłopakiem, który wpierw wyzywał mnie od szmat, a potem wyszedł na spacer. A dziś znaleziono jego ciało.
I co mówił na początku ten facet? „Wampirze skubańce”?
- O kurcze – wymsknęło mi się. - Jesteście wampirami?
Mężczyzna musnął dłonią mojego policzka i się uśmiechnął.
- Jak kto woli, ale ja jestem hybrydą i jednocześnie pierwotnym wampirem. A ty, kochana?
Odepchnęłam go od siebie i uciekłam drogą, jaką tu przyszłam. Nie wiedziałam, że potrafię tak szybko się poruszać. Na wf'ie jednak dostałam ledwo czwórę z biegów.
Zamknęłam za sobą drzwi i przeszłam przez drabinki. Później szłam krętymi korytarzami i wpadłam na salę, wciąż biegnąc. Zatrzymałam się na moment, by odnaleźć przyjaciółki.
- Pauline – machałam i krzyczałam. Potem pobiegłam w jej stronę i wpadłam na kogoś, kto się odwracał.
Chłopak pomógł mi wstać.
- Przepraszam – powiedzieliśmy sobie jednocześnie. Poznałam w nim mężczyznę spod barku, na którego nie potrafiłam patrzeć ze strachu.
- I co, już wszystko wiesz? - błysnął uśmiechem, a ja zdenerwowana zerknęłam za siebie i schowałam się za nim.
- Jeżeli wiesz cokolwiek pierwotnym wampirze, Klausie, to możemy porozmawiać – powiedziałam.
Chłopak zerknął w miejsce, gdzie i ja się wpatrywałam, i zaprowadził mnie do jego przyjaciół, którzy, jak się okazało, już poznali moje przyjaciółki. Zawiodłam się najbardziej na Belli, która całowała się z blondynem. Natalie zaś szczebiotała do wysokiego bruneta, a Pauline uśmiechała się do niższego chłopaka. Jedynie ona nie leciała na faceta. Wciąż myślała o swoim chłopaku... A niski chłopak nie wydawał się zainteresowany jej towarzystwem.
- Klaus ją ściga. Ona musi coś wiedzieć, jeżeli się jej przedstawił i nie zabił – powiedział do blondyna, którego siłą oderwał od Belli. - Musi być WAŻNA. Co zrobimy? Klaus...
- Logan, daj spokój – skrzywił się. - Klaus nie ma ze mną szans. W ogóle ta dziewczyna pewnie i tak zostanie zabita. Nie znasz go? Lubi dręczyć niewiasty.
Zadrżałam ze strachu, a Bella z resztą dziewczyn stanęła obok mnie, zakładając ręce. Wszystkie patrzyły na chłopaków morderczym wzrokiem. Nie chciałam jednak ich pomocy.
- MY będziemy ją chronić – powiedziała Natalie. - Moglibyście nam pomóc... Troszkę. Zresztą, Kendall, sam mówiłeś, że on nie ma szans z tobą.
Zerknęłam zdziwiona na chłopaków. Czyżby i on był jakimś ześwirowanym i kochającym tortury wampirem?
Wszyscy potem otoczyli mnie kołem, niby to tańcząc, niby to rozmawiając. Nie mogłam nie zerkać na drzwi od dachu. Może on już wyszedł i jest tu?
Zadrżałam z zimna, które wciąż czułam na skórze. Dalej miałam gęsią skórkę, więc zaczęłam trzeć ręce, by je ogrzać.
- Masz – powiedział Logan, podając mi swoją bluzę. - Jesteś zimna.
Spojrzałam na niego z podziękowaniem. Chyba nawet się zaróżowiłam, bo głupio się czułam w krótkiej sukience. Może zawsze lubiłam prowokować, czuć się pożądana czy adorowana, ale teraz jakoś przy nim było mi głupio z tego powodu.
- Opowiesz, co się tam zdarzyło? - spytał, mając usta blisko mojego ucha.
Zrobiłam to, o co mnie prosił, ale gdy wyszliśmy na zewnątrz, by wejść do całodobowego pubu. Tam usiedliśmy mniej więcej razem. Zaczęłam od tego, kto tam był. Atticus, jego ukochana (Logan twierdził, że nazywała się Tiana), Helene i Klaus. Chłopcy wzdrygnęli się na sam dźwięk imienia mężczyzny, co wyjaśnili nienawiścią do niego. Później opowiedziałam zdarzenia po kolei i to, co wydawało mi się najbardziej istotne.
Pytałam ich, skąd znają Klausa, lecz nie chcieli odpowiedzieć na to pytanie. Nie rozumiałam ich poczynań.
- Więc uważacie, że jeśli mnie jeszcze nie zabił, to... Zamierza to zrobić kiedy indziej? - spytałam drżącym głosem. - Nic nowego...
- Jak to, nic? - zdziwiła się Pauline.
- Moi rodzice umarli z rąk Atticusa i Tiany, jak Joshua. Może nie tyle z rąk, co z kłów.
Bella zapłakała na to wspomnienie. Na wspomnienie, gdy to jej rodzice znaleźli rozkładające się ciała moich rodziców. Byli też na tyle uprzejmi, że na moją prośbę pokazali mi ich. Widziałam malusieńkie ukłucia przy szyjach.
W końcu wszyscy musieliśmy pójść do domu, gdyż było późno, a rodzice Natalie codziennie wydzwaniali. Rodzice dziewczyn zgodzili się na nasze wspólne mieszkanie jedynie z litości. Bali się, że zamieszkam sama i nie dam sobie rady w wielkim mieście. A może bali się, że pójdę sama do lasu i to coś zaatakuje i mnie?
- Nie zbliżajcie się same do lasu – powiedział niski chłopak, który nazywał się Carlos. Jego ciemne oczy czasem zdawały się być dzikie, więc bałam się go.
- W ogóle tam nie chodźcie – warknął James, wysoki przystojniak, który się spodobał Natalie.
- Rose... - zaczął Logan, który zdawał się najwięcej wiedzieć o Klausie. - Spotkamy się jutro?
Przełknęłam ślinę.
- Jasne. Mam parę pytań do ciebie – uśmiechnęłam się słabo.
- Ok, odwieziemy was.
W każdej innej sytuacji bym odmówiła takiej propozycji, ale jemu od razu zaufałam i nie był zwykłym nastolatkiem. Nikt zwykły nie mógł wiedzieć o Klausie.
Gdy nas odwieźli, on na chwile mnie zatrzymał, by się umówić, o której miałam czekać. Zdziwiła mnie godzina dwunasta w południe, bo myślałam, że nie jest człowiekiem...

3 komentarze:

  1. Dowalasz.. Miałaś ładniej opisać całowanie Kenna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdział. ♥ Chcę następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Kochana!

    Pięknie dziękuję, że udało Ci się do mnie zajrzeć. Przepraszam, że ostatnio miałam mało czasu na czytanie Twojego bloga, ale postaram się szybciutko nadgonić zaległości.

    Fajny, naprawdę przyjemny rozdział. Tym razem błędów jest malusio i nie rzucają się tak w oczy.

    Uwielbiam historie z wampirami w roli głównej! Uwielbiam kły, krew, werbenę i ... Klausa :)

    Ciekawa jestem, czemu chce dorwać Rose?

    Super opisana ta scena przywiązania i torturowania wampirów. Aż mnie ciary przeszły. Naprawdę, urzekła mnie realityka.Mam nadzieję, że dalej będzie jeszcze ciekawiej.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli masz zamiar reklamować siebie, ignorując mnie i moje posty, nie będę Twoim blogiem zainteresowana.
Dziękuję,
RosAlice.