* Oczami Jamesa *
Dziwna,
nieinteresująca mnie wymienia zdań Klausa i Logana ciągnęła się
przez godziny. Obaj nie mieli zamiaru usiąść i odpocząć jak
ludzie. Mimo że był głodny, Logan nie zrobił przerwy na wyjście
ze mną do naszej piwniczki. Tam trzymaliśmy zamrażalkę z wielkim
zapasem krwi. Osobiście smakowało mi 0Rh+, zaś Logan lubił się w
0Rh-. Niby różnią się jednym znakiem, a są swoim
przeciwieństwem. 0Rh+ pasowała do każdej grupy krwi, zaś 0Rh- nie
trawiła innych krwi i zabijała je. Jakby te krwie były naszymi
przeciwieństwami. Ja niezbyt trawiłem towarzystwo, jedynie mogłem
znieść moich przyjaciół, a Logan... Logan uwielbiał imprezy,
zabawy i wygłupy. Pasował do każdego w każdej chwili.
- Jesteś idiotą –
warknął Logan, gdy Klaus po raz setny powiedział, że Rose sama
wpuściła do głowy siostrę. Albo spekulował, że mogła ją
wymyślić, byleby tu zostać. - Nie wierzysz jej, bo nie rozumiesz,
że takich rzeczy nie wymyśliła. Dziewczyna ma wybujałą
wyobraźnię, ale żeby aż tak? I żeby jej siostra groziła, a do
tego ona się jej boi!
- Dość tego. Zaraz
cię wypatroszę – Klaus poczerwieniał i ścisnął dłoń w
pięść. Gadanina Logana raz za razem traciła sens, bo on ją
zmieniał, całkiem nie wiedząc, co mówi.
- Spróbuj, a ja...
- Zamknijcie się na
chwilę – westchnęła Rose, a ci spojrzeli na nią ze zdziwieniem.
Jakby teraz zdali sobie sprawę z tego, że ona istnieje.
Jednak to nie
poskutkowało i dalej się kłócili, ale przeszli na inny temat.
Temat zwany „ona-głównie-ciebie-uciszyła”. Rose przełknęła
ślinę i zrobiła się całkiem blada. Wiedziała bowiem, że ta
kłótnia nie skończy się dobrze, jeśli coś lub ktoś tego nie
przerwie. A przerwać tego nie mógł nikt.
Wyjąłem telefon i
włączyłem film po tytułem „Underworld”. Uwielbiałem ten
krwawy film, a Nathalie chyba także, bo jak zerknęła na ekran
mojego telefonu, uśmiechnęła się i nieco przybliżyła.
Kątem oka
zobaczyłem, jak Kendall łapie Bellę za rękę i wychodzą na
zewnątrz. Przy okazji, Kendall ukradł naszą wspólną paczkę
chipsów. Może byłem wampirem, ale jeść ludzkie jedzenie jadłem!
- Mogę oglądać z
tobą? - spytała nieśmiało. To odwróciło moje myśli od Kendalla
i Belli, a skierowało je na tor pod nazwą „Nathalie”.
Uśmiechnąłem się do niej, współczując jej. Pewnie czuła coś
do mnie, a ja nie miałem serca jej krzywdzić. Kurcze, brzmi, jakbym
coś czuł. Może jednak nie jestem bezdusznym, posępnym gościem?
- Jasne. Włączyłem
„Underworld”. Chcesz to oglądać czy mam włączyć coś innego?
- Słyszałam o nim
i kiedyś chciałam go zobaczyć. Jest też tematyczny –
uśmiechnęła się znacząco.
- Tak, wiem –
odwzajemniłem uśmiech. Polubiłem ją. Ona, jak ja, też była
nieco osamotniona . Wszyscy wokół znaleźli sobie jakąś osobę do
westchnień, a my zdawaliśmy się być z daleka od tego całego
chaosu.
Film zaczął się
ciekawie. Młoda, piękna brunetka z przyjacielem śledzili dwójkę
lykanów. Trwała kilku-wieczna wojna lykanów i wampirów. Tamci
dwaj zaś śledzili jakiegoś człowieka. Stuprocentowego człowieka.
Ale czy to był przypadek? Nie. Kobieta wkroczyła do akcji.
Mężczyzna wsiadł do metra, ale lykanie nie zdążyli wejść, gdyż
kobieta od razu, bez bawienia się w kotka i myszkę, strzelała do
mężczyzn. Jeden zginął, drugi przeżył. Jedyna strata ze strony
wampirów (ona, Selene, była wampirem) był jej przyjaciel.
- Kto to? - spytała
Nathalie, wskazując na śledzonego.
- To Michael,
człowiek. Jest potomkiem Alexandra Corvinusa, pierwszego
nieśmiertelnika. W sumie jest potomkiem jego syna, Williama. Ten syn
jest pierwszym lykanem, bo ugryzł go wilk. W drugiej części Selene
i Michael go zabiją. A wiesz, że Selene zakocha się w Michaelu? I
będzie z nim, nawet jak będzie lykanem.
- Spojlerujesz –
oskarżyła mnie dziewczyna. Zaśmiałem się cicho.
- Inaczej nie mogę.
Lubię opowiadać. A robię to rzadko – zasmuciłem się.
- Przy mnie możesz
robić to zawsze – powiedziała. I poczułem, jakbym się miał
zobowiązać jej, gdyż ona to zrobiła.
Położyła rękę
na moim ramieniu, a ja chciałem się odsunąć, więc położyłem
dłoń, którą miałem się podeprzeć, między moim kolanem a jej.
Już miałem się nieco podnieść i przenieść się ciut dalej, gdy
drzwi otwarły się z hukiem. Oboje krzyknęliśmy, jakby ktoś na
przyłapał na gorącym uczynku.
To był Kendall z
czymś wielkim na ramionach. Spojrzałem na to, co niósł. Okazało
się, że to ranna Bella, w której krew zamieniała się z
smakowitej ludzkiej na obrzydliwą wilkołacką. Jednak mimo że krew
ludzka była już mniejszością, musiałem wyciągnąć Logana z
tego miejsca. Widziałem, że do ataku na Bellę mogą dzielić
sekundy.
Skoczyłem wysoko
nad stołem, chwyciłem Logana za gardło i szybko go ciągnąłem.
On był zaskoczony, więc nie zareagował, ale ruszył do tyłu
posłusznie z mroczną miną. Czułem, jak jego twarz tężeje, a kły
wysuwają się. Z doświadczenia to czułem. Wiedziałem, że już
zrozumiał sytuację i już jest gotowy do polowania. Teraz jego
rozsądek znikł. Taka była dola wampira. Możemy zabić nawet
ukochaną.
Nie mogłem znieść
tej myśli.
- Ratuję ci skórę,
durniu – warknąłem. - Nie tylko Kendall by się zemścił, ale i
dziewczyny by ci tego nie popuściły. Rose by zesłała na ciebie
niestworzone istoty za pomocą wyobraźni.
Rozluźnił się.
- Dobra, puść mnie
– westchnął. - Chodźmy po nasze zapasy. Zaczynam wariować.
- Idź beze mnie,
ale przynieś mi dwa worki. Trzeba napoić też naszą nową siostrę.
Spojrzał na mnie ze
zrozumieniem. Bella teraz należała do naszej wielkiej, chorej
rodziny. Wilkołaki i wampiry w większości się nienawidziły.
Jednak to, że nas lubiła i znała przed przemianą, musiało pomóc
w tym, żeby nas lubiła za wilkołaka. Jeśli przeżyje ból.
- Jesteś
wytrzymała? - spytałem Bellę, gdy otwarła oczy. Te żółte oczy
przeskakiwały po naszym twarzach. Patrząc na mnie, warknęła i
skrzywiła się, a na Klausa, pokazała wściekle zęby, które się
zaostrzyły i wydłużyły.
- Tak, śmierdzący
krwiopijco – warknęła i zmrużyła oczy.
- Nie jest sobą –
wyjaśniłem i broniłem ją, gdy tak mnie potraktowała. - W swoim
długim życiu poznałem niejednego człowieka podczas przemiany.
Każdy reaguje tak samo.
- Długim życiu? -
odezwała się Rose podejrzliwie. - Logan twierdzi, że jesteście
wampirami od paru lat. To nie jest długo.
- Tak twierdzi? -
Carlos uniósł jedną brew. Usta miał umazane musztardą. Gdy
zobaczył moje spojrzenie, szybko to zlizał i uśmiechnął się
przepraszająco.
- Boi się, że
wystraszysz się naszego wieku – wyznałem. - Obaj nie znosimy
naszej natury i nieśmiertelności.
- Czyli jak starzy
jesteście? - Rose wybałuszyła oczy.
Takiej reakcji się
bał. Dla niej od teraz mógł być tylko stary. Och, a on ją
kochał.
- Nie jesteśmy tacy
starzy, jak wszyscy mówią. Stary to jest Klaus – kiwnąłem na
hybrydę. - On ma za sobą ileś tam tysięcy lat. A ja i Logan
jesteśmy z średniowiecza. Jesteśmy dość młodzi. Obaj urodzeni w
szlachetnych rodach. Ja byłem szlachtą, który był zaręczony z
młodą córką hrabi. Nie pamiętam już jej imienia. Chyba to była
Amelia. Jednak ona umarła, a ja zacząłem się włóczyć w
poszukiwaniu... Sam nie wiem czego. A Logan lubił walczyć. Słyszał,
że w zamku Krzyżotopora w Polsce jest straszliwa pani, która
zabija każdego, na którego jej pies zaszczeka. Był to prawie
każdy. Więc poszedł do jej zamku i, gdy pies szczeknął na niego,
zabił kundla i zabił kobietę i dwóch oprawców, co już chcieli
go zabić. Później pojechał do Angli i tam się poznaliśmy.
Pojedynkowaliśmy dla zabawy i żaden nie umiał wygrać. Jedna z
kobiet krzyknęła, że prędzej umrze niż my zakończymy walkę. A
była nieśmiertelna.
Spodobało się jej,
że byliśmy waleczni i przystojni. Była młoda i wspaniała, mogła
mieć każdego. Widać było po ubiorze, że pieniędzy jej nie
brakowało. Jedyne, czego chciała, a nie mogła dostać, to my.
- Postawicie mi
drinka? - spytała kokieteryjnie, ale my pokręciliśmy głowami źli,
gdyż ona przerwała nam walkę.
- Ja pojadę dalej –
odrzekł dumnie Logan. - Miło było panią poznać.
- Ciebie także, mój
rycerzu – uśmiechnęła się, rzucając na niego urok. Stanął
jak wryty, oczarowany jej urodą i wdziękiem. Jej oczy się
zmieniły. Były niebieskie z płynącym złotem w środku. Te złoto
pojawiło się w chwili, gdy go oczarowała. Były piękne, ale także
piekielne.
Teraz wiem, że była
zła, bo odrzuciliśmy jej piękno. Musiała użyć wszystkich swoich
sił, żeby nas urzec. I udało jej się z Loganem. Ja byłem
następny.
Zrobiłem przerwę w
opowiadaniu. Wszyscy patrzyli na mnie oszołomieni, nawet Bella tak
się wsłuchała, że już nie czuła bólu przemiany. Zerknąłem za
siebie, a tan stał Logan z dwoma workami krwi. Jego twarz niczego
nie wyrażała. Była zimna i mroczna.
- Przepraszam,
stary... Ale powinni wiedzieć – powiedziałem skruszony.
- Wiem –
powiedział tak cicho, że ledwie go usłyszeliśmy.
Spojrzał na Rose i
od razu spuścił wzrok, kontynuując moje opowiadanie:
- Udało jej się.
Byliśmy jej marionetkami do czasu, gdy czegoś zaczęła się
panicznie bać. Zawsze, gdy przynosiliśmy jej ofiary, pytała, czy
nikogo w pobliżu nie widzieliśmy. Musieliśmy wszyscy mieszkać w
domku w lesie. W końcu ugryzła nas i zostawiła, mówiąc, że tak
będzie dla nas bezpieczniej. Do domu wtargnęli wieśniacy, oburzeni
wiadomością o wampirzycy z lasu. Mieli kołki i szybko ją zabili.
Zanieśli ją do miasta, gdzie pewnie spłonęła. Zaś nas uważali
za zabitych, gdyż nie umieliśmy się poruszyć. Zostawili nas i
podpalili dom. Nie obchodziło ich to, że byliśmy szlachcicami, za
których uratowanie słono płacili nasi rodzice. Tak więc dom
płonął, a my nie mogliśmy się ruszać. Myślałem, że tam
zginiemy.
Przerwał, nie
umiejąc dalej mówić. Ta część historii była dla nas zakazana.
Oboje między sobą tego nie wyjaśnialiśmy. Nie umieliśmy nigdy
wykrztusić słowa na ten temat. Ten, kto nas uratował, był
mordercą okrutnym i jego moc przewyższała nasze. Zakazał nam
opowiadać, że nas uratował, bo chciał zostać dalej uznawanym za
umarłego.
- I co dalej? -
spytała Rose z wielkimi oczami. Bella niespokojnie poruszyła się
na kanapie i warknęła. Nathalie patrzyła na nas poruszona, a
Carlos z Kendallem byli oniemiali. Klaus gdzieś zniknął. A nie, on
usiadł na schodach i oparł głowę na ręce znudzony.
- Nie możemy tego
opowiedzieć – wyjaśnił, a jego wysiłek sprawiał, że oczy się
szkliły. Wziąłem od niego worki z krwią i jeden dałem Belli.
- Pij, bo inaczej
umrzesz – oznajmiłem, a ona wzięła ode mnie worek i zaczęła
łapczywie pić. Zrobiłem to samo, ale dopiero wtedy, gdy znalazłem
się w kuchni. Dobrze słyszałem ich dalszą rozmowę.
- Powiedz mi –
napierała Rose. Czemu ja to ciekawiło? Niech się cieszy, że
żyjemy.
- On nam zakazał.
- Nie dowie się.
- Nie to, że się
dowie. On nam zakazał, a my nie potrafimy o tym mówić.
Worek powoli
zaczynał się wyczerpywać. Krew znikała z każdym moim połykaniem.
Głód znikał także, a w zamian tego dostawałem euforię i siłę.
Taką siłę, że aż myślałem, że dam radę to wykrztusić.
Poszedłem do
salonu, gdzie Rose już zmieniła pozycję. Znalazła się obok
Logana i położyła dłoń na jego ramieniu. Klaus pojawił się
obok niej, nie ufając Loganowi.
- Kto? Logan,
zaczynam się o was martwić! Kto?!
- Hra... Hrabia –
Logan zrobił coś niewytłumaczalnego. Postawił się zakazowi
Wielkiemu.
- Drakula? -
zaciekawił się Klaus. - W moim świecie nie istnieje. To ja i moje
rodzeństwo jesteśmy silni. Najsilniejsi.
- To zrób coś,
żeby jego zakaz już nie był ważny!
Klaus uśmiechnął
się i chwycił Logana za gardło – biedak, zawsze ktoś go ciągnie
za gardło – oraz wysoko go podniósł.
- Chcesz, to masz.
Jak zawsze cudownie. :)
OdpowiedzUsuńJames taki nieśmiały co do uczuć xd Niech się rozkręci xd Bardzo zaciekawiła mnie ta historia opowiadana przez niego. ♥
Pisz szybko następny :))
kU**A PISZ SZYBKO DALEJ !!!!! ZAJEBISTE!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńLOGAN I ROSE SĄ ZAJEBIŚCI
I jeszcze wilkołaka ze mnie zrób, no.. Zemsta w opracowaniu!
OdpowiedzUsuńI wgl od kiedy wilkołaki piją krew? o.O
I rozwiń wątek tego hrabi! ! !
Zajebiste To!!!!!
OdpowiedzUsuńPisz szybko bo nie wytrzymam!