23 czerwca 2013

Rozdział 11


* Oczami Jamesa *
Dziwna, nieinteresująca mnie wymienia zdań Klausa i Logana ciągnęła się przez godziny. Obaj nie mieli zamiaru usiąść i odpocząć jak ludzie. Mimo że był głodny, Logan nie zrobił przerwy na wyjście ze mną do naszej piwniczki. Tam trzymaliśmy zamrażalkę z wielkim zapasem krwi. Osobiście smakowało mi 0Rh+, zaś Logan lubił się w 0Rh-. Niby różnią się jednym znakiem, a są swoim przeciwieństwem. 0Rh+ pasowała do każdej grupy krwi, zaś 0Rh- nie trawiła innych krwi i zabijała je. Jakby te krwie były naszymi przeciwieństwami. Ja niezbyt trawiłem towarzystwo, jedynie mogłem znieść moich przyjaciół, a Logan... Logan uwielbiał imprezy, zabawy i wygłupy. Pasował do każdego w każdej chwili.
- Jesteś idiotą – warknął Logan, gdy Klaus po raz setny powiedział, że Rose sama wpuściła do głowy siostrę. Albo spekulował, że mogła ją wymyślić, byleby tu zostać. - Nie wierzysz jej, bo nie rozumiesz, że takich rzeczy nie wymyśliła. Dziewczyna ma wybujałą wyobraźnię, ale żeby aż tak? I żeby jej siostra groziła, a do tego ona się jej boi!
- Dość tego. Zaraz cię wypatroszę – Klaus poczerwieniał i ścisnął dłoń w pięść. Gadanina Logana raz za razem traciła sens, bo on ją zmieniał, całkiem nie wiedząc, co mówi.
- Spróbuj, a ja...
- Zamknijcie się na chwilę – westchnęła Rose, a ci spojrzeli na nią ze zdziwieniem. Jakby teraz zdali sobie sprawę z tego, że ona istnieje.
Jednak to nie poskutkowało i dalej się kłócili, ale przeszli na inny temat. Temat zwany „ona-głównie-ciebie-uciszyła”. Rose przełknęła ślinę i zrobiła się całkiem blada. Wiedziała bowiem, że ta kłótnia nie skończy się dobrze, jeśli coś lub ktoś tego nie przerwie. A przerwać tego nie mógł nikt.
Wyjąłem telefon i włączyłem film po tytułem „Underworld”. Uwielbiałem ten krwawy film, a Nathalie chyba także, bo jak zerknęła na ekran mojego telefonu, uśmiechnęła się i nieco przybliżyła.
Kątem oka zobaczyłem, jak Kendall łapie Bellę za rękę i wychodzą na zewnątrz. Przy okazji, Kendall ukradł naszą wspólną paczkę chipsów. Może byłem wampirem, ale jeść ludzkie jedzenie jadłem!
- Mogę oglądać z tobą? - spytała nieśmiało. To odwróciło moje myśli od Kendalla i Belli, a skierowało je na tor pod nazwą „Nathalie”. Uśmiechnąłem się do niej, współczując jej. Pewnie czuła coś do mnie, a ja nie miałem serca jej krzywdzić. Kurcze, brzmi, jakbym coś czuł. Może jednak nie jestem bezdusznym, posępnym gościem?
- Jasne. Włączyłem „Underworld”. Chcesz to oglądać czy mam włączyć coś innego?
- Słyszałam o nim i kiedyś chciałam go zobaczyć. Jest też tematyczny – uśmiechnęła się znacząco.
- Tak, wiem – odwzajemniłem uśmiech. Polubiłem ją. Ona, jak ja, też była nieco osamotniona . Wszyscy wokół znaleźli sobie jakąś osobę do westchnień, a my zdawaliśmy się być z daleka od tego całego chaosu.
Film zaczął się ciekawie. Młoda, piękna brunetka z przyjacielem śledzili dwójkę lykanów. Trwała kilku-wieczna wojna lykanów i wampirów. Tamci dwaj zaś śledzili jakiegoś człowieka. Stuprocentowego człowieka. Ale czy to był przypadek? Nie. Kobieta wkroczyła do akcji. Mężczyzna wsiadł do metra, ale lykanie nie zdążyli wejść, gdyż kobieta od razu, bez bawienia się w kotka i myszkę, strzelała do mężczyzn. Jeden zginął, drugi przeżył. Jedyna strata ze strony wampirów (ona, Selene, była wampirem) był jej przyjaciel.
- Kto to? - spytała Nathalie, wskazując na śledzonego.
- To Michael, człowiek. Jest potomkiem Alexandra Corvinusa, pierwszego nieśmiertelnika. W sumie jest potomkiem jego syna, Williama. Ten syn jest pierwszym lykanem, bo ugryzł go wilk. W drugiej części Selene i Michael go zabiją. A wiesz, że Selene zakocha się w Michaelu? I będzie z nim, nawet jak będzie lykanem.
- Spojlerujesz – oskarżyła mnie dziewczyna. Zaśmiałem się cicho.
- Inaczej nie mogę. Lubię opowiadać. A robię to rzadko – zasmuciłem się.
- Przy mnie możesz robić to zawsze – powiedziała. I poczułem, jakbym się miał zobowiązać jej, gdyż ona to zrobiła.
Położyła rękę na moim ramieniu, a ja chciałem się odsunąć, więc położyłem dłoń, którą miałem się podeprzeć, między moim kolanem a jej. Już miałem się nieco podnieść i przenieść się ciut dalej, gdy drzwi otwarły się z hukiem. Oboje krzyknęliśmy, jakby ktoś na przyłapał na gorącym uczynku.
To był Kendall z czymś wielkim na ramionach. Spojrzałem na to, co niósł. Okazało się, że to ranna Bella, w której krew zamieniała się z smakowitej ludzkiej na obrzydliwą wilkołacką. Jednak mimo że krew ludzka była już mniejszością, musiałem wyciągnąć Logana z tego miejsca. Widziałem, że do ataku na Bellę mogą dzielić sekundy.
Skoczyłem wysoko nad stołem, chwyciłem Logana za gardło i szybko go ciągnąłem. On był zaskoczony, więc nie zareagował, ale ruszył do tyłu posłusznie z mroczną miną. Czułem, jak jego twarz tężeje, a kły wysuwają się. Z doświadczenia to czułem. Wiedziałem, że już zrozumiał sytuację i już jest gotowy do polowania. Teraz jego rozsądek znikł. Taka była dola wampira. Możemy zabić nawet ukochaną.
Nie mogłem znieść tej myśli.
- Ratuję ci skórę, durniu – warknąłem. - Nie tylko Kendall by się zemścił, ale i dziewczyny by ci tego nie popuściły. Rose by zesłała na ciebie niestworzone istoty za pomocą wyobraźni.
Rozluźnił się.
- Dobra, puść mnie – westchnął. - Chodźmy po nasze zapasy. Zaczynam wariować.
- Idź beze mnie, ale przynieś mi dwa worki. Trzeba napoić też naszą nową siostrę.
Spojrzał na mnie ze zrozumieniem. Bella teraz należała do naszej wielkiej, chorej rodziny. Wilkołaki i wampiry w większości się nienawidziły. Jednak to, że nas lubiła i znała przed przemianą, musiało pomóc w tym, żeby nas lubiła za wilkołaka. Jeśli przeżyje ból.
- Jesteś wytrzymała? - spytałem Bellę, gdy otwarła oczy. Te żółte oczy przeskakiwały po naszym twarzach. Patrząc na mnie, warknęła i skrzywiła się, a na Klausa, pokazała wściekle zęby, które się zaostrzyły i wydłużyły.
- Tak, śmierdzący krwiopijco – warknęła i zmrużyła oczy.
- Nie jest sobą – wyjaśniłem i broniłem ją, gdy tak mnie potraktowała. - W swoim długim życiu poznałem niejednego człowieka podczas przemiany. Każdy reaguje tak samo.
- Długim życiu? - odezwała się Rose podejrzliwie. - Logan twierdzi, że jesteście wampirami od paru lat. To nie jest długo.
- Tak twierdzi? - Carlos uniósł jedną brew. Usta miał umazane musztardą. Gdy zobaczył moje spojrzenie, szybko to zlizał i uśmiechnął się przepraszająco.
- Boi się, że wystraszysz się naszego wieku – wyznałem. - Obaj nie znosimy naszej natury i nieśmiertelności.
- Czyli jak starzy jesteście? - Rose wybałuszyła oczy.
Takiej reakcji się bał. Dla niej od teraz mógł być tylko stary. Och, a on ją kochał.
- Nie jesteśmy tacy starzy, jak wszyscy mówią. Stary to jest Klaus – kiwnąłem na hybrydę. - On ma za sobą ileś tam tysięcy lat. A ja i Logan jesteśmy z średniowiecza. Jesteśmy dość młodzi. Obaj urodzeni w szlachetnych rodach. Ja byłem szlachtą, który był zaręczony z młodą córką hrabi. Nie pamiętam już jej imienia. Chyba to była Amelia. Jednak ona umarła, a ja zacząłem się włóczyć w poszukiwaniu... Sam nie wiem czego. A Logan lubił walczyć. Słyszał, że w zamku Krzyżotopora w Polsce jest straszliwa pani, która zabija każdego, na którego jej pies zaszczeka. Był to prawie każdy. Więc poszedł do jej zamku i, gdy pies szczeknął na niego, zabił kundla i zabił kobietę i dwóch oprawców, co już chcieli go zabić. Później pojechał do Angli i tam się poznaliśmy. Pojedynkowaliśmy dla zabawy i żaden nie umiał wygrać. Jedna z kobiet krzyknęła, że prędzej umrze niż my zakończymy walkę. A była nieśmiertelna.
Spodobało się jej, że byliśmy waleczni i przystojni. Była młoda i wspaniała, mogła mieć każdego. Widać było po ubiorze, że pieniędzy jej nie brakowało. Jedyne, czego chciała, a nie mogła dostać, to my.
- Postawicie mi drinka? - spytała kokieteryjnie, ale my pokręciliśmy głowami źli, gdyż ona przerwała nam walkę.
- Ja pojadę dalej – odrzekł dumnie Logan. - Miło było panią poznać.
- Ciebie także, mój rycerzu – uśmiechnęła się, rzucając na niego urok. Stanął jak wryty, oczarowany jej urodą i wdziękiem. Jej oczy się zmieniły. Były niebieskie z płynącym złotem w środku. Te złoto pojawiło się w chwili, gdy go oczarowała. Były piękne, ale także piekielne.
Teraz wiem, że była zła, bo odrzuciliśmy jej piękno. Musiała użyć wszystkich swoich sił, żeby nas urzec. I udało jej się z Loganem. Ja byłem następny.
Zrobiłem przerwę w opowiadaniu. Wszyscy patrzyli na mnie oszołomieni, nawet Bella tak się wsłuchała, że już nie czuła bólu przemiany. Zerknąłem za siebie, a tan stał Logan z dwoma workami krwi. Jego twarz niczego nie wyrażała. Była zimna i mroczna.
- Przepraszam, stary... Ale powinni wiedzieć – powiedziałem skruszony.
- Wiem – powiedział tak cicho, że ledwie go usłyszeliśmy.
Spojrzał na Rose i od razu spuścił wzrok, kontynuując moje opowiadanie:
- Udało jej się. Byliśmy jej marionetkami do czasu, gdy czegoś zaczęła się panicznie bać. Zawsze, gdy przynosiliśmy jej ofiary, pytała, czy nikogo w pobliżu nie widzieliśmy. Musieliśmy wszyscy mieszkać w domku w lesie. W końcu ugryzła nas i zostawiła, mówiąc, że tak będzie dla nas bezpieczniej. Do domu wtargnęli wieśniacy, oburzeni wiadomością o wampirzycy z lasu. Mieli kołki i szybko ją zabili. Zanieśli ją do miasta, gdzie pewnie spłonęła. Zaś nas uważali za zabitych, gdyż nie umieliśmy się poruszyć. Zostawili nas i podpalili dom. Nie obchodziło ich to, że byliśmy szlachcicami, za których uratowanie słono płacili nasi rodzice. Tak więc dom płonął, a my nie mogliśmy się ruszać. Myślałem, że tam zginiemy.
Przerwał, nie umiejąc dalej mówić. Ta część historii była dla nas zakazana. Oboje między sobą tego nie wyjaśnialiśmy. Nie umieliśmy nigdy wykrztusić słowa na ten temat. Ten, kto nas uratował, był mordercą okrutnym i jego moc przewyższała nasze. Zakazał nam opowiadać, że nas uratował, bo chciał zostać dalej uznawanym za umarłego.
- I co dalej? - spytała Rose z wielkimi oczami. Bella niespokojnie poruszyła się na kanapie i warknęła. Nathalie patrzyła na nas poruszona, a Carlos z Kendallem byli oniemiali. Klaus gdzieś zniknął. A nie, on usiadł na schodach i oparł głowę na ręce znudzony.
- Nie możemy tego opowiedzieć – wyjaśnił, a jego wysiłek sprawiał, że oczy się szkliły. Wziąłem od niego worki z krwią i jeden dałem Belli.
- Pij, bo inaczej umrzesz – oznajmiłem, a ona wzięła ode mnie worek i zaczęła łapczywie pić. Zrobiłem to samo, ale dopiero wtedy, gdy znalazłem się w kuchni. Dobrze słyszałem ich dalszą rozmowę.
- Powiedz mi – napierała Rose. Czemu ja to ciekawiło? Niech się cieszy, że żyjemy.
- On nam zakazał.
- Nie dowie się.
- Nie to, że się dowie. On nam zakazał, a my nie potrafimy o tym mówić.
Worek powoli zaczynał się wyczerpywać. Krew znikała z każdym moim połykaniem. Głód znikał także, a w zamian tego dostawałem euforię i siłę. Taką siłę, że aż myślałem, że dam radę to wykrztusić.
Poszedłem do salonu, gdzie Rose już zmieniła pozycję. Znalazła się obok Logana i położyła dłoń na jego ramieniu. Klaus pojawił się obok niej, nie ufając Loganowi.
- Kto? Logan, zaczynam się o was martwić! Kto?!
- Hra... Hrabia – Logan zrobił coś niewytłumaczalnego. Postawił się zakazowi Wielkiemu.
- Drakula? - zaciekawił się Klaus. - W moim świecie nie istnieje. To ja i moje rodzeństwo jesteśmy silni. Najsilniejsi.
- To zrób coś, żeby jego zakaz już nie był ważny!
Klaus uśmiechnął się i chwycił Logana za gardło – biedak, zawsze ktoś go ciągnie za gardło – oraz wysoko go podniósł.

- Chcesz, to masz.

4 komentarze:

  1. Jak zawsze cudownie. :)
    James taki nieśmiały co do uczuć xd Niech się rozkręci xd Bardzo zaciekawiła mnie ta historia opowiadana przez niego. ♥
    Pisz szybko następny :))

    OdpowiedzUsuń
  2. kU**A PISZ SZYBKO DALEJ !!!!! ZAJEBISTE!!!!!!!!!!
    LOGAN I ROSE SĄ ZAJEBIŚCI

    OdpowiedzUsuń
  3. I jeszcze wilkołaka ze mnie zrób, no.. Zemsta w opracowaniu!
    I wgl od kiedy wilkołaki piją krew? o.O
    I rozwiń wątek tego hrabi! ! !

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste To!!!!!
    Pisz szybko bo nie wytrzymam!

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli masz zamiar reklamować siebie, ignorując mnie i moje posty, nie będę Twoim blogiem zainteresowana.
Dziękuję,
RosAlice.