Leżałam w łóżku.
Niedawno się obudziłam, bo promienie słoneczne padały na moje
oczy, zmuszając do przerwania słodkiego snu. Nie otwierając oczu,
słyszałam świergot ptaszków za otwartym oknem i wywnioskowałam
dobrą pogodę.
Z jękiem wywaliłam
kołdrę na bok i poczułam pod palcami czyjąś skórę. Dotknęłam
brzuch kogoś serio napakowanego.
Pisnęłam tak
głośno, że nawet głuchy wybudziłby się ze snu.
- Ktoś ty? -
wrzasnęłam na zasłoniętą kołdrą twarz.
- To ja, maleńka.
Nie masz się czego bać – Mężczyzna zdjął z twarzy kołdrę i
ukazał mi się Klaus. Wyszczerzył do mnie zęby, więc mogłam
zobaczyć jego piękne kły. Lśniły, ale nie były dostatecznie
wyciągnięte, by móc mnie ugryźć. Usiadł na łóżku i napiął
mięśnie. Wyglądał pięknie a jego rozczochrane włosy dawały
pozory młodego, zawsze nieogarniętego studenta.
- Skąd się
wziąłeś? - spytałam. Poczerwieniałam, gdy ujrzałam na sobie
bieliznę do spania, której używałam w letnie noce.
Nie odpowiedział,
jednak twarzą zbliżył się do mojej twarzy. Zamknęłam oczy,
pozwalając mu na to, co mógł planować.
- Pachniesz... -
urwał, a potem inny głos skończył: - Tak słodko.
Z szybszym biciem
serca otwarłam oczy i ukazały się znajome, ładne, brązowe oczy.
Oczy Logana. Momentalnie spojrzałam mu na usta, które były trochę
rozchylone. Jakby czekał na mój ruch. Ale czy mogłam sobie
pozwolić na chwilę słabości?
Może wyczekiwanie
było dla niego za długie, bo położył rękę na moje plecy i
mocno mnie do siebie przyciągnął. Pocałunek był krótki, bo
wyczułam, że w jego ustach jest coś ostrego i twardego. Oderwałam
usta od jego ust i wzięłam jeden, wielki oddech. Jeszcze raz
spojrzałam mu na usta, spod których wystawały długie kły.
Zerknęłam później mu na oczy, które zrobiły się całkiem
czarne, a pod oczami wyłoniła się siateczka ciemnych, chudych żył
pod cienką skóry. Był niewiarygodnie upiorny i niesamowicie
przystojny.
Gdyby ktoś mi
wczoraj powiedział, że będę się bać faceta, którym gardziłam
– lub kochałam, co dla kogo pasuje- śmiałabym się do rozpuku.
Jednak teraz czułam i strach, i podniecenie. Czułam, że go
pragnęłam, jak i pragnęłam Klausa. To głupie, ale lubiłam złych
chłopców. Klaus nim był, a Logan lubił mnie denerwować i był
trochę agresywny w stosunku do mojego byłego. Może się przy nim
zdenerwowałam, ale spodobało mi się. Jakby on coś do mnie czuł.
- Chodź, mała –
szepnął niewyraźnie przez kły. Pochyliłam głowę na bok,
pozwalając mu się ukąsić. Byłam zupełnie zapatrzona w niego,
jakby mnie zahipnotyzował. Chłopak przybliżył twarz do mojej
szyi, potem ją pocałował, a po chwili poczułam wbicie kłów w
moją szyję. Kły były cienkie, więc ukłucie nie było aż tak
bolesne. W tej samej poczułam z nim jakiś związek, ale nie mogłam
się tym nasycić, bo szybko wybudziłam się z krzykiem.
Sceneria była taka
sama co do snu. Otwarte okno, ptaszki śpiewające na parapecie,
słoneczne promienie. I nawet ta moja bielizna do spania!
Stwierdziłam, że jednak będę musiała ją wyrzucić.
Usłyszałam
ciężkie kroki na korytarzu i głośne pukanie do mojego pokoju.
Gość długo nie czekał, a otwarł drzwi i bezceremonialnie wszedł
do pokoju.
- Ktoś tu był? -
spytał rzeczowo Logan.
- Tak, ty –
warknęłam, zakrywając się kołdrą.
- Nie trudź się,
bo nie interesuje mnie to, co masz na sobie – Logan wywrócił
oczami, a ja się zdrowo zarumieniłam.
- No ja nie wiem.
Wy, faceci, jesteście zdrowo popieprznięci.
Chłopak uśmiechnął
się lekko i zauważyłam uznanie w jego oczach. Czyli lubi pyskate?
Dobrze wiedzieć
- Pytam serio, czy
ktoś tu był. Mam cię chronić, a ty o siódmej wrzeszczysz
wniebogłosy.
- Moja wina, że
mam takie sny? - warknęłam, zanim ugryzłam się w język.
Logan teatralnie
podniósł brwi, jakby się zaciekawił. Wiedziałam jednak, że moje
sny nie interesują go w żadnym razie. Chyba że te sny mogłyby się
sprawdzić w życiu. Na przykład, jeśli wyśnię fioletowego smoka,
to on powstanie, jak powstał Klaus. Ale cóż, ciekawe by było
połączenie Pana Złego z Panem Irytującym.
Na widok mojego
uśmiechu, mój gość zrobił grymas.
- Więc powiesz mi
jaki to sen? - spytał po chwili.
- Trochę jak
rzeczywistość. No początek był rzeczywisty, ale reszta... Nawet
we śnie wiedziałam, że to nie jest prawda. Ale raczej czy ty mi
powiesz, czemu ty mnie chronisz, a nie James, Carlos czy Kendall? -
Zmrużyłam oczy. - I... Jeśli tu jesteś, to gdzie dziewczyny?
- Tak dużo pytań,
tak mało odpowiedzi – mruknął do siebie. - Powiem ci, co wiem od
Kendalla. Dziewczyny... Pojechały do swoich rodzin na krótkie
wakacje, a chronią cię wszyscy, nie tylko ja.
- No masz rację.
Ty jeden byś sobie ze mną rady nie dał.
Chciałam go zbyć,
ale najwidoczniej lubił moje zdenerwowanie. Patrzyłam więc na
parapet, gdzie skakały sobie dwa ptaszki, poćwierkując pięknie.
Nie odrywałam od nich wzroku, ale skupiłam się także na chłopaku,
który stał przed moim łóżkiem i ani myślał, żeby się stąd
ruszyć.
Spojrzałam mu w
oczy, które na sekundę wydawały się zupełnie czarne i gdyby tak
było jeszcze dłużej, serce podskoczyłoby mi do gardła.
- Jesteś...
Głodny? - przełknęłam głośno ślinę, a on się nachmurzył.
- Nie bój się
mnie, nawet gdy jestem głodny – mruknął. - Obaj z James panujemy
nad tym i karmimy się zwierzętami, a czasem coś zwędzimy bankowi
krwi.
- Ale jesteś
głodny?
-Tak.
No tak. Miałam
rację, ale jakoś nie wystraszyłam się na tę myśl.
Podekscytowałam się na samą myśl, że mógłby mnie ugryźć, ale
ukryłam to. Kurcze, czemu moje zafascynowanie nim obudziło się po
śnie? Na pewno mój umysł się jeszcze nie wybudził i myśli tak,
jak w śnie.
- Jeśli chcesz, to
pij – powiedziałam, dobrze udając obojętny głos. Pochyliłam
głowę na bok, ale on się nie ruszył.
- Ostatnim razem,
gdy wąchałem krew, która wypływała z ciebie, okropnie cuchnęła.
Mogę się pochorować.
Zachichotałam jak
głupia na wyobrażenie sobie leżącego w łóżku Logana, który
nie mógł się ruszyć i miał lód na głowie. Ale dobrze
wiedziałam, o czym myślał. Rzyganie w toalecie i osłabienie się.
- Ale chyba się
skuszę – powiedział, gdy pociemniały mu oczy. Przemawiał przez
niego wampir, nie Logan.
Wzruszyłam
ramionami. Było mi wszystko jedno.
On do mnie podszedł
i szybko mnie ugryzł. Nie zrobił tego teatralnie, jak ten wampir ze
snu, ale szybko i bezboleśnie. Gdy poczułam się słabsza, oderwał
się ode mnie i wytarł krew ze swoich warg. Poszedł bez słowa do
łazienki i rzucił mi ręcznik papierowy, którego dałam na ranę,
zanim się zasklepiła. Na mojej szyi i tak było trochę krwi, więc
ją otarłam i, gdy zdjęłam ręcznik, na szyi nie było śladu.
- Dzięki –
chrypnął cicho towarzysz, a ja wbiłam sobie do głowy, że to
tylko zauroczenie i muszę znowu być sobą. Nie mogę okazać się
słaba. Nie przy nim.
Popołudniu
wybrałam się do baru, który leżał blisko mojego domu. Logan i
reszta dostali ode mnie zakaz zbliżania się, od kiedy zagraliśmy w
Twistera. Skończyło się na tym, że wszyscy na mnie leżeli, a że
byliśmy tak powyginani, nie mogliśmy się ruszyć chyba z godzinę.
Podeszłam do
jednego z barmanów i usiadłam na krześle. Mężczyzna od razu mnie
obsłużył i podał mi słabego drinka.. Upiłam łyk, rozglądając
się po pomieszczeniu. Przychodziło mało osób, więc połowa
pomieszczenia jest też restauracją. Ciekawe, co robią z pijaną
klientelą baru.
- Poproszę Whisky
– powiedział mężczyzna, który usiadł obok mnie. Odwrócił się
w moją stronę i się uśmiechnął. - Czy mogę ładnej pani
zaproponować szklaneczkę Whisky?
- Nie piję Whisky.
Nie lubię – rzekłam krótko, nie patrząc na sąsiada. Jedyne, co
mogłam dowiedzieć się z jego zmysłowego głosu, to to, że jest
młody i odważny.
- Ze mną zawsze
możesz polubić – zaśmiał się, a ja na niego zerknęłam i
prawie dostałam zawału. Damon Salvatore jak żywy! Tu, w tym barze.
- Damon Salvatore
czy ukryta kamera? - warknęłam, zamiast grzecznie spytać.
- Nie, raczej
seksowny wampir we własnej osobie.
Wampir... Jest
nazbyt wylewny. I wcale nie ukrywa swej tajemnicy, chyba że wie, iż
ja go stworzyłam. Byłoby zabawne, gdyby nie wiedział, że „ładna
pani” to jego... Matka? Stworzycielka?
Upiłam następny
łyk alkoholu, nie spuszczając wzroku z mężczyzny. Miałam mu dużo
do powiedzenia, do spytania i... Gdzie jest Stefano? Nie żeby coś,
ale jednak spośród ich obu, wolałam Stefana. I znowu kosz dla
Damona! Trochę to smutne.
- Drogi wampirku...
- zaczęłam zabawnie. - Może wiesz coś na temat pierwotnego
wampirka, Klausika?
- Masz słabą
głowę – stwierdził, a ja się uśmiechnęłam do siebie. Już
idąc do baru, byłam pijana. A ten drink tylko dokończył ten
proces.
- Mów, mów, bo on
tu jest – poganiałam go.
- Tu? - Damon
uniósł jedną brew, udając miłe zaskoczenie. - Kogo ty jeszcze
obudzisz ze snu, księżniczko?
Uśmiechnęłam się
krzywo.
- Na pewno nie
Elenę – odcięłam się.
On tylko wzruszył
ramionami, wydając się serio obojętny na to, co powiedziałam.
- Nie potrzeba. A
tak wracając do „Klausika”, to... Jeżeli go obudziłaś, to już
nie wiem. Zależy, czy nam zagraża i czy gryzie wilkołaki. Nie
chcemy hybryd, kochaniutka.
Hybrydy, pół
wilkołaki,pół wampiry, mogły być niebezpieczne dla naszego
środowiska. Wystarczyło widzieć, jakie było zamieszanie w
serialu, by wiedzieć, że na tym samym będzie polegać życie
prawdziwych hybryd.
- Taa – mruknęłam
lekko zamroczona. Wstałam chwiejnie. - Lepiej pójdę do domu, bo
mnie zabiją.
Zobaczyłam uśmiech
Damona i wiedziałam, że i on się nie zmienił. Dalej podobały mu
się płcie piękne, więc niechętnie by nie skorzystał z okazji
poznania mojego smaku. Byłam gorzka, więc szkoda zachodu. Kto, jak
kto, ale on to się nudzi.
- Jestem zmuszony
do przerwania tej nudnej konwersacji o mnie i o bzdetach – warknął
ktoś za mną. Ten głos... Nie mogłam go zapomnieć. Klaus.
Odwróciłam się,
a Damon szybko powstał i przybliżył się do mnie, by mnie w razie
potrzeby obronić. Klaus prychnął na jego widok i skierował
spojrzenie pełne żalu na moją osobę. Moja pijana wersja musiała
być taka żałosna, że podobałam się Damonowi, jak i było mnie
żal Klausowi.
- Nie musisz. I tak
wychodzę – odrzekłam obojętnie, jakbym rozmawiała z kimś
nieinteresującym mnie, a nie morderczym wampirem.
Próbowałam się
skierować w stronę wyjścia, ale wampir chwycił moje ramię w
żelaznym uścisku.
________________________________________________________________________________
Napisane jednym tchem xD Opętało mnie coś, sorki :C
Jak zawsze wspaniałe. ♥ Cieszę się, że powróciłaś do blogowania. :) Szkoda, że pozbyłaś się dziewczyn. xd Ale cóż czekam na następny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńPozbywasz się mnie w taki sposób?! Osz ty niewdzięcznico!
OdpowiedzUsuńWolisz Stefano od Damona?! JAK?! Obaj wymiatają!
W tym śnie... Miałam skojarzenia co do Greya xD.